Przeglądając początki mojego bloga z wpisami o kuchniach, zdałam sobie sprawę, że szmat czasu upłynęło. ale co ważniejsze uświadomiłam sobie, że przeprowadzka jest już tuż, tuż... z wrażenia dostałam dreszczy..

za miesiąc zamierzamy mieszkać już na naszym nowym domku, więc do przeprowadzki naprawdę niedaleko.

na budowie prace intensywnie trwają. ostatnimi czasy nie wiele się jeszcze zmienia, bo głównie dopieszczamy wiele rozpoczętych robót. ale już naprawdę coraz lepiej wszystko wygląda... poddasze wygładzone, sufit podwieszany w salonie zrobiony, ściany potarte i dopieszczone wszystkie powstałe po drodze dziurki w tynku, parapety zamontowane, dzisiaj kafelkarz będzie kończył swoje dzieło w łazienkach. wszędzie po trochę coś jeszcze jest wykańczane i przygotowywane pod gruntowanie i malowanie... 

później zostanie tylko położyć podłogi, zrobić schody, zamontować drzwi, zamontować meble kuchenne i sprzęty, wysprzątać wszystko i się przeprowadzić... :) proste co?

hm. teoretycznie tak, problem tylko w tym, że ciągle np. nie zdecydowałam jak mają wyglądać meble kuchenne... spędza mi ta kuchnia sen z powiek. moje wcześniejsze propozycje zmieniają się nieustannie, a to blat mi nie pasuje, a to fronty, a to uchwyty, a to stół, krzesła i tak w kółko. już wybrane były meble, gładkie, białe a do nich blat też biały, ale po zobaczeniu tego w rzeczywistości okazało się, że producenci frontów i blatów mają różne odcienie białego... teoretycznie proste ale skomplikowane i tym samym blat biały zupełnie nie pasuje do białego frontu, który jest innego producenta... okazuje się, że idealne odcienie białego frontu i blatu, można uzyskać robiąc meble lakierowane, a takich nie chcę...