uwierzyć się nie chce, że już miesiąc mieszkamy... a właśnie tyle czasu minęło...

co się zmieniło? 

generalnie po przeprowadzce robota idzie dużo wolniej, dość dobre minimum socjalne człowiek ma zapewnione, więc odpocząć musiał... jeżeli tak to można nazwać... generalnie ciągle coś się w domu dzieje ale tak czy siak ten miesiąc był chwilą przestoju. od roku nie żyliśmy niczym innym niż budowa, do galerii handlowej kierowaliśmy się po to aby pójść do castoramy - po prostu obłęd. Czas było powiedzieć stop!

W tym czasie w mojej kuchni np. zawitały truskawki. po przeprowadzce zaskoczyły nas miłą niespodzianką bo okazało się, że wybudowaliśmy się na hektarach na których kiedyś było pole truskawkowe i pomimo tego iż obecnie już plantacji nie ma, to przepyszne darmowe wielkie truskawki nadal rosną... jak tu nie korzystać :) a więc pierwszy tydzień mieszkania zleciał na zbieraniu truskawek i robieniu przetworów :) 

wczoraj korzystając z wakacji poszliśmy z koszyczkiem do lasu po jagody ale niestety okazało się, że sezon jagodowy przegapiliśmy - więc czekamy na następny za rok ;)

Życie na wsi jest cudne:)

Z serii o domu: poskarżyć się chcę, że moja piękna kuchnia przeżyła już nie mały wybuch bomby truskawkowej... obecnie ściana znowu nadaje się do malowania, no ale...

chce mi się powiedzieć tak samo jak Jerzy Sztur w przebraniu zakonnika "...jest radość, jest radość..." a co to oznacza? - że już się przeprowadziliśmy :) i jest radość... póki co nie wszystko oczywiście mamy wykończone ale jest radość... jest cudownie :)

">a swoją drogą mocno polecam do obejrzenia film "pogoda na jutro" - naprawdę świetna komedia... 

http://www.youtube.com/watch?v=6FpQI55IGH0

poniżej jeszcze tylko kilka fotek mojej kuchni... oczywiście to na razie tylko meble (niedokończone zresztą bo górne szafki przyjechały w złym wymiarze)... z czasem wszystkiego będzie przybywać..  sercem w tej kuchni będzie duży dębowy stół. ale na niego jeszcze musimy poczekać, w stolarni obiecali mi, że za tydzień będzie...

niesamowite jak ociepliły wnętrze i sprawiły, że dom do tej pory nazywany domem stał się jeszcze lepszym domem, takim prawdziwszym :)

mój piękny dąb ładnie się prezentuje i cieszy bo kolorystycznie mam co chciałam ;)

ostatni bajzel przed położeniem podłogi w salonie...

brakuje listew, ale one ciągle w sklepie, więc jeszcze to chwilę potrwa. u nas urządzanie będzie dłuuuugo trwało ;) wszystko i każde z osobna musi nabrać mocy urzędowej ;)

po wielkim białkowaniu przyszła pora na pierwszy kolor na ścianach, póki co pomysły rodzą się powoli więc będzie to pierwszy z dwóch kolorów jakie narzucone będą na ściany w naszym domu... pozostałe ściany muszą poczekać na dojrzewający pomysł...

co do ścian w holu i na klatce schodowej od dawna niezmiennie wiedziałam, że otrzymają one kolor żółty... póki co pokażę kilka pamiątkowych fotek zrobionych w trakcie malowania i na koniec moje piękne dębowe schody ;) oczywiście również niedokończone ;)

ps. jeżeli ktoś szuka malarza, to mogę polecić ;)

a teraz zarówno świeżo wylane jak i świeżo skute schody wejściowe do domu... czasami brak mi sił już na walkę z fachowcami od siedmiu boleści z 30 letnim stażem, którym wydaje się, że można zaufać...

ze schodami było tak: wylali je z tą tylko małą różnicą, że wyżej niż próg i posadzka w środku domu... zauważyliśmy za późno i trzeba było skuwać...